czwartek, 30 grudnia 2010

Maria Honkisz - malarstwo

"Metafora życia"


     Cykl pięciu obrazów pt. Ulice ludzi, pani Marii Honkisz malowanych na płytach to metafora. Być może dla autorki nie było to intencją. Gdyby  chodziło jej o metaforę, może byłaby przegadana lub w inny sposób nieprzekonująca.  Ale tak nie jest. Bo przedmiotem zainteresowania autorki są ludzie w przestrzeni miejskiej, niedawno zaobserwowani i utrwaleni przez nią w obiektywie fotograficznym. Autorka nie wstydzi się fotografii, wręcz z niej czerpie, wpisując się nie tylko w sztukę obecną, ale i w tradycję. Nie jest zresztą w tym odosobniona, bo znaczenie fotografii (jako zapisu) wzrasta w obliczu dewaluacji indywidualistycznych postaw i estetyk, które z trudem wytrzymują presję dzisiejszego czasu. Kolorystyka nie całkiem poddaje się fotograficznemu automatyzmowi. Jest głęboko przemyślana i poddana daleko idącej dyscyplinie. Autorka porusza się w tonacji szarości oscylując w kierunku tonów bliskich czerni i bieli, wprowadzając w przemyślanych miejscach akcenty m.in. czerwieni i błękitów. Mądrze, bez rozrzutności waży tonację, zawsze uwzględniając człowieka i otoczenie.
                   Własnoręcznie wykonana fotografia daje jakaś gwarancje, że świat na niej odbity realnie istnieje. Jest to bardzo istotne wobec  zagrożeń rzeczywistości „pozornych obrazów”, w której coraz częściej nie wiemy, co jest rzeczywistością, a co nią nie jest. Wpisuje się w głęboką już tradycję. Myślę o amerykańskiej, począwszy od malarstwa Edvarda Hoopera, choć ten był raczej realistą, poprzez tradycję hiperrealizmu. Nie mówię o  fotorealizmie, bo ten przypisuje się raczej Europie (Ewa Kuryluk). Amerykańskie inspiracje Marii Honkisz nie są jedynymi. Poprzez Amerykę trafia ona rykoszetem na powrót do Europy 17-wieku i malarstwa Vermeera van Delft, które było tęsknotą Amerykanów za tradycją. Myślę tu nie tylko o malarstwie  Hoopera, ale też Alexa Colvillea- malarza przedhiperrealistycznego, który namalował obraz pt. Pacyfik z postacią na tle  szklanego, otwartego wnętrza z rewolwerem na pierwszym planie.  Zarówno Colville, Hooper, ale wcześniej Vermeer van Delft sięgają głębiej niż zewnętrzny opis. Ujawniają relację człowieka i otaczającego go świata. Podczas gdy w obrazach Vermeera mamy do czynienia z intymnymi wnętrzami, do których  jedynie wpada światło z okna, oświetlając postać i urokliwe martwe natury, to już w obrazie Alexa Colvillea mamy do czynienia z wnętrzem  otwartym na zewnątrz, przejrzystym w obie strony. Myślę  tu o obrazie Marii Honkisz przedstawiającym dwie postacie usytuowane we wnętrzu. Zwraca  uwagę  przestrzenność zamkniętego, ale przejrzystego, bezosobowego wnętrza i rozległy widok za nim. Usytuowane blisko siebie postacie patrzą jakby w niezależnych  kierunkach. Cechy metafory, które tu występują posiadają też inne obrazy przedstawiające zwykłe postacie na ulicy. Obraz siedzącej na ławce na pierwszym planie kobiety z jakimś bagażem, jakby odpoczywającej na chwilę, przed dalszą drogą. Otoczenie stanowią rozpoznawalne realia naszych ulic - fragment reklamy oraz czerwononiebieski kosz na odpadki. Obraz odczytałem jako zapis wędrówki, którą każdy z nas codziennie wykonuje. Wędrówka jest metaforą losu, w tym przypadku dzisiejszego człowieka. Także w tytule cyklu zakamuflowana jest ta metafora. Występują w nim dwa elementy znaczące: człowiek i rodzaj drogi. I nie jest to wędrówka po wytyczonej drodze, raczej po bezdrożach. Czasem tej wędrówce towarzyszy zmęczenie, jak w obrazie z centralnie  usytuowanym człowiekiem siedzącym pomiędzy niebieskim plastikowym pojemnikiem a grupą wyprostowanych dalszoplanowych sylwetek ludzkich. Także w obrazie przedstawiającym siedzącego na bruku grajka, dającego muzyką znać o swoim istnieniu pośród anonimowych, przechodzących obok ludzi,, jest podobny problem. Chciałbym zwrócić uwagę na techniczną stronę tego obrazu. Autorka  w stonowanej kolorystyce wykorzystuje ekspresję jaką niesie ze sobą fotografia. Postać nieruchoma jest ostra, postacie w ruchu jakby zamazane. To też ma sens metaforyczny.  
               Chciałbym powiedzieć jeszcze o jednej sprawie. Duże formaty obrazów ze zrozumiałych względów złożone są z dwóch części. Nie ma w tym intencji dramaturgicznych. Dostrzegłem tu intuicyjne porządkowanie wartości. W obrazie ze szklanym wnętrzem  obie postacie są po jednej stronie, bezosobowe techniczne formy po drugiej. W następnym obrazie siedząca kobieta z wózkiem dominuje w jednej części. W drugiej zaś kosz na odpady. Obraz kobiety z parasolem podzielony jest między zbliżenie siedzącej postaci a głębię ulicy. Podział obrazu z grajkiem przebiega pomiędzy nim a ogromną postacią bez twarzy w płaszczu, dobrze zresztą namalowaną .  W innym obrazie postać na schodach rozcięta jest na dwie części.  W jednym segmencie obrazu jest kosz na śmieci, w drugim wyprostowani ludzie. Wśród nich jedna postać też trzyma  wózek z bagażem w swojej wędrówce.   

     Obrazy pani Marii Honkisz oceniam bardzo dobrze.

dr Ireneusz Botor




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz