poniedziałek, 27 grudnia 2010

Michał Ogiński - malarstwo

"Panopticum"









    Jego cechą charakterystyczną jest żywiołowość zapisu. Michał Ogiński prezentuje cykl obrazów dotyczący klubu studenckiego Panopticum. W zestawie obrazów cztery największe  o wymiarach 2 m na 1,5 m, w tym jeden nieco dłuższy, spełniają funkcję wiodącą i scalającą. Pozostałe, to obrazy o wyraźnie mniejszych formatach. Autor wydobywa zdawałoby się sceny banalne, jakieś spotkania, rozmowy. Portretuje konkretne osoby. Charakterystyczny jest nasycony kolor z często obecnymi tonami żółci, pomarańczu i  akcentami czerwieni  oraz tonami fioletu i błękitu. Obrazy malowane są ze znajomością tradycji  malarstwa francuskiego końca 19 i początku dwudziestego stulecia, szczególnie Gaugina, Lautreca oraz Picassa. Wiedza ta nie jest zbytnio manifestowana, bo ważniejsze  od niej stają się historie, stanowiące treść  obrazów. Autor korzysta z różnych źródeł wizualnej informacji. Maluje z pamięci, z natury, wreszcie z fotografii, kreując i interpretując prywatne sytuacje  osób tam  występujących. Ważny  staje się autorski zapis, notacja przefiltrowana przez emocje.  Notacja zresztą zawsze w sztuce odgrywała podstawową rolę. Jeśli nie była to notacja osoby autora, to notacja jakiejś rzeczywistości. Leży u podstaw istnienia. Malarski pamiętnik z którym mamy do czynienia, to sposób na przedłużenie życia.
    Michał Ogiński jest dzieckiem swojego czasu, co widać w sposobie narracji. Jego cechą jest lekkość i otwartość, bez sztywnego respektowania dawnych schematów ikonograficznych  i konwencji. Temat, który wybrał, wiąże się z jego i rówieśników  życiem. Panopticum, klub, który obok innych miejsc w okolicy jak; Eldorado, Siódemki, Stary targ, czy wyremontowany Absolut, ogniskuje nieoficjalne życie młodych ludzi, zresztą bez gloryfikacji autora. Trzeba dodać, że nieoficjalność zawsze była najlepszą  inspiracją dla twórczości.  Zestaw obrazów  przywołuje we mnie skojarzenia komiksowe. Różnorodność formatów -  bardzo dużych i  stosunkowo małych a także obrazy w obrazie, wszystko to  kojarzy się z kompozycją strony  w tym gatunku twórczości . Również tym jestem skłonny tłumaczyć nasycony, często nawet jarmarczny kolor tych przedstawień. Autor w swoim dorobku  posiada już wyróżnienia za komiksy w ogólnopolskich konkursach - w 2008 r. za komiks o tematyce ekonomicznej  organizowanym przez fundację FOR w Warszawie oraz w 2010r. za komiks z okazji 600 - lecia  bitwy pod Grunwaldem organizowanym przez Zamek Królewski na Wawelu.  Moje skojarzenia idą dalej, choć jest to tylko cząstkowa prawda. Przypominają mi się przykłady wykorzystania komiksu w malarstwie pop artu, między innymi u Roya Lichtensteina. Skojarzenia te dotykają jednak tylko powierzchni. Różnice zaś  dotyczą spraw zasadniczych. Obrazy Lichtensteina  są  bezwzględnym komentarzem na temat społeczeństwa konsumpcyjnego. Celowo głupawa, schematyczna forma o cechach kalki, ujawnia pustkę emocjonalną konsumpcjonizmu. To malarstwo przenika programowy schematyzm, skrajny  konwencjonalizm przedstawień, krzykliwa ale zimna ekspresja. Tego wszystkiego nie ma w obrazach Michała Ogińskiego. Sam autor zastrzega się przed takimi porównaniami. Nie przejawia  też popartowskich fascynacji. Zbieżność form wynika z tego, że komiks już kilkadziesiąt lat temu  zadomowił się w kulturze. Jego specyfika wyraża sposób bycia pokolenia do którego autor należy. Oprócz formy w komiksie ważna jest treść i scenariusz. W przedstawionych obrazach nie ma gotowej fabuły. Zestawienia obrazów przypominają raczej szkicownik, niż zaplanowaną formę komiksu.  Efekt końcowy pozostaje w obrębie tradycyjnie rozumianego obrazu. Jest działanie jego skrótem.
    Podobieństwa należałoby raczej szukać w polskiej tradycji malarskiej nowego realizmu. Ta bogata w różne  oblicza i formy  tendencja poszukiwała współczesnej ikonografii w innych niż dotąd formach realistycznych. Twórcy nowego realizmu  czasem rejestrowali nową  rzeczywistość, jak grupa Wprost, lub znajdywali nową formułę. Ich charakterystyczną cechą był nieokreślony stopień korzystania z fotografii.  Tak też jest w przypadku Michała Ogińskiego. Wspólna z nimi jest też rejestracja konkretnej rzeczywistości, w tym przypadku  klubu Panopticum. I jeszcze jedno, sam termin oznacza wystawę, lub muzeum osobliwości albo gabinet figur woskowych. Znaczenie może być odniesione  do  osobliwie zaobserwowanych i namalowanych fragmentów tego swoistego theatrum.
    Prezentowany cykl oceniam bardzo dobrze.




Dr Ireneusz Botor

1 komentarz: